26 listopada 2019

"Szkoła życia" Alicja Podolska

Wydawnictwo: Edipresse
Data wydania: 2012 (data przybliżona)
Liczba stron: 240
Kategoria: Literatura obyczajowa, romans
Moja ocena: 3/6











Alicja to kobieta po rozwodzie z mężem, który ją zdradzał, ma nastoletnią córkę i psa. Chociaż dobija czterdziestki, uważa, że wszystko jeszcze może się w jej życiu ułożyć i będzie szczęśliwa. Pewnego dnia do jej bloku wprowadza się bardzo atrakcyjny nowy sąsiad. Od razu między nim a Alicją iskrzy, ale czy aby to on jest tym jedynym?
Książka ma charakter pamiętnika, narracja jest prowadzona w pierwszej osobie i wszystkie wydarzenia poznajemy z perspektywy Alicji. Z tego co wyczytałam na okładce to jej fragmenty publikowano w jednym z czasopism dla kobiet, a później zebrano je w całość w konsekwencji czego powstała książka i to widać, gdyż każdy rozdział to praktycznie jakaś jedna konkretna historia np. wypad na wakacje, czy spotkanie z mamą i jeżeli zdarzyło się we wcześniejszym rozdziale coś istotnego dla obecnych wydarzeń to jest to powtórzone, żeby czytelnik wiedział co z czego wynika i było to troszkę męczące. Wygląda to trochę tak jakby ktoś te fragmenty po prostu pozbierał i skleił w książkę, bez jakiejś korekty, przynajmniej tak mi się wydaje. Uważam, że jak jest coś w kółko powtarzane, co kilka stron, to robi się to po prostu nudne.  
Po za tym to chcę tu zaznaczyć, że ta książka nie wyróżnia się niczym szczególnym z pośród mnóstwa obyczajówek. Jest to zwyczajna historia o kobiecie w pewnym wieku szukającej miłości, której różnie to wychodzi. Porusza problem wychowania nastolatki, syndrom maminsynka i wiecznego chłopca, jak również zdrady itp. 
Czytało się dość lekko i szybko, ale szału nie ma. Jest to książka z tych typowo wakacyjnych, takich na plażę,na leżaczek, taka na raz, bez większego zaangażowania i wytężania szarych komórek. 
Czy książkę polecam? W każdym razie nie odradzam. Jeśli ktoś ma ochotę na coś lekkiego, to owszem, ale jeżeli szukacie czegoś oryginalnego i ciekawego to tutaj tego nie znajdziecie.  
Oczywiście jak widać na załączonym zdjęciu, książkę posiadam z bookcrossingu. Zachęcam wszystkich to wymiany książkami w ten sposób, bo nie ukrywajmy kupujemy książkę czytamy ją zazwyczaj raz, a później zalega nam na półce, a tak może ktoś inny skorzystać i my coś fajnego upolować dla siebie. Szczególnie jak jest to taka książka jak "Szkoła życia" - czytasz i za chwile zapominasz.


16 komentarzy:

  1. To raczej nie jest książka dla mnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak po przeczytaniu recenzji chyba się nie skuszę. Za to przeczytałam fajną recenzję, bo nie ma to, jak szczera. Pozdrawiam. :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi jak typowy Harlquin :) Trzymam się więc z daleka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak w Harlquinie to przynajmniej są opisane szczegółowo sceny miłosne a tu nawet tego nie było...

      Usuń
  4. Raczej nie będę chciała na nią tracić czasu mając na mojej liście do przeczytania masę innych, lepiej zapowiadających się książek.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Od tego gatunku wymagam duzo. Szal musi byc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również wymagam bardzo dużo od obyczajówek, sięgam dość często po ten gatunek i chciałabym być usatysfakcjonowana a nie tylko stracić czas na czytanie średniej jakości książkę. Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Nie znam tej książki i raczej po nią nie sięgnę 😉

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziękuję, czuję że to nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie, ta książka zdecydowanie mnie nie zachęca ;). Ale fajnie, że tak dobrze u Ciebie działa bookcrossing.

    OdpowiedzUsuń
  9. łe dla mnie strata czasu:) lubię jak książka osiada długo w pamięci

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim moim czytelnikom za odwiedziny i pozostawienie choćby krótkiego komentarza.