Powieść otwierająca epicką trylogię zatytułowaną Stulecie.
Ken Follett opisuje przygody pięciu rodzin: walijskiej, angielskiej, niemieckiej, amerykańskiej i rosyjskiej, których losy wzajemnie się splatają. Akcja powieści rozgrywa się na tle burzliwych wydarzeń kształtujących XX wiek. Oprócz fikcyjnych bohaterów zostały przez autora wprowadzone postaci historyczne, co nadaje powieści duży realizm i przenosi czytelnika do czasów I wojny światowej i rewolucji październikowej, sprawiając, iż czuje się uczestnikiem tych wydarzeń.
Billy Williams po ukończeniu trzynastego roku życia zostaje przyjęty do walijskiej kopani węgla w Aberowen, gdzie dorasta i uczy się jak być mężczyzną. Po wybuchu wojny zostaje żołnierzem i walczy na froncie we Francji. Jego siostra Ethel pracuje jako służąca w domu angielskiej arystokratki Maud Fitzherbert w Ty Gwyn. Niestety Ethel wdaje się w romans z hrabią Fitzherbertem, którego owocem jest syn, nieuznany jednak przez ojca. Natomiast Maud jest wyemancypowaną kobietą, która tuż przed wybuchem wojny wiąże się potajemnie z niemieckim dyplomatą i szpiegiem Walterem von Ulrichem. Amerykanin Gus Dewar, przyjaciel Fitzherberta, otrzymuje wspaniałą szansę na karierą w Białym Domu, jako asystent Wilsona. Osieroceni bracia Grigorij i Lew Peszkow snuja plany emigracji z Rosji do Ameryki, jednak nie do końca im się to udaje, gdyż wybucha wojna...
To już kolejna z przeczytanych książek Folletta na moim koncie i jak zawsze jestem pod wrażeniem. Wspaniała powieść z tłem historycznym, którą czyta się jednym tchem. "Upadek gigantów" to opowieść o ludzkich losach na tle wydarzeń wstrząsających światem, pełna wielu ciekawych przygód, niesamowitych intryg i licznych nieoczekiwanych zwrotów akcji.Możemy przekonać się jak w tych ciężkich czasach radziła sobie zarówno arystokracja jak i biedota, a przede wszystkim jakie wojna odcisnęła na nich piętno. Podczas lektury nie jednokrotnie wstrzymywałam z wrażenia oddech, a ile razy zakręciła mi się w oku łza to już nie sposób policzyć. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Serdecznie polecam nie tylko miłośnikom powieści historycznych.
Tego typu sagi przypominają mi trochę powieści pozytywistyczne (w moich ustach to nie jest obelga :)) Zazwyczaj nie jestem spamiętać nazwisk połowy bohaterów, ale wciągam się w ich życie i nie mogę przestać czytać. Tego autora jeszcze nie znam, ale chętnie porozglądam się za jego książkami :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym pewnie, gdyby wpadła mi w ręce ;)
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Długo nie miałam chęci na tę lekturę, dopiero w ostatnim czasie poczułam przyciąganie :) Ale wiesz jak to jest u ludzi kochających książki- więcej powieści niż czasu :)
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem :) Chyba wszyscy książkoholicy tak mają :D
Usuń