10 stycznia 2019

"Widziałam cuda" Elżbieta Ruman

Wydawnictwo: Bernardinum
Data wydania: 2018 (data przybliżona)
Liczba stron: 223
Kategoria: Religia
Moja ocena: 5/6







Niekiedy nasze doświadczenie, wiedza i nauka mówią, że nic już nie możemy zrobić, że wyczerpane zostały wszelkie możliwości. Tymczasem nasze zmysły – wzrok, słuch i dotyk – informują nas o czymś zupełnie odmiennym… Człowiek był umierający, a widzimy go żywym; zdjęcia rentgenowskie pokazują nogę krótszą o kilka centymetrów, a my widzimy ją takiej samej długości jak druga, zdrowa kończyna; poparzony ciężko chłopiec stracił niemal całą skórę na twarzy, a trzeciego dnia sam zdejmuje sobie opatrunki, pokazując zdrowe, bez żadnych blizn oblicze; mózg młodego sportowca został nieodwracalnie uszkodzony, trzy czwarte kory mózgowej zostało zalane krwią w wyniku upadku z dużej wysokości i badania dowodzą jednoznacznie, że do niedalekiego końca życia będzie „rośliną”, a chłopak dziewiątego dnia budzi się i wychodzi ze szpitala o własnych siłach, w pełni sprawny umysłowo…
Widziałam cuda! Dotykałam osób, które zostały uzdrowione w niewytłumaczalny sposób – całkowicie, natychmiastowo i bez nawrotów choroby. O tym jest ta książka.
(Opis z okładki)
Książka "Widziałam cuda" to ta z rodzaju Prawdziwe historie. Pani Elżbieta Ruman jak pisze, widziała i osobiście dotykała osób, które zostały w cudowny sposób uzdrowione, czy wręcz przywrócone do życia. Przeprowadziła mnóstwo wywiadów z ludźmi, którzy doznali cudu. Wiele z nich zostało przedstawionych w programie telewizyjnym "Miasto marzeń", które współprowadziła z Panią Małgorzatą Kożuchowską, aktorką myślę nam wszystkim bardzo dobrze znaną. 
Książka jest pisana językiem niezwykle przystępnym i obrazowym. Możemy przeżywać wraz z Autorką poszczególne historie opisywane na kartach książki. Dodatkowo lektura jest wzbogacona przez żywoty świętych i błogosławionych, szczególnie, że większość z nich jest mniej znanych (przynajmniej dla mnie było).  Zakończenie książki stanowi niezwykły i wzruszający wywiad z Małgorzatą Kożuchowską, która jest wspaniałą i bardzo wierzącą osobą. Opowiada ona o licznych cudach tych mniejszych i większych, jakie miały miejsce również w jej życiu. 
Zdaję sobie sprawę, że "Widziałam cuda" to nie jest pozycja dla każdego i może nie wielu z Was moi drodzy zainteresuję nią, ale przeczytałam, więc chciałam się z Wami tym podzielić. Książka dała mi dużo do myślenia. To było na prawdę wielkie przeżycie, czytać o beznadziejnych przypadkach, kiedy lekarze bezradnie rozkładali ręce, a tu po kilku dniach człowiek wstaje i po śmiertelnej chorobie, czy doznanym wypadku nie ma śladu! Kiedy medycyna nie ma racjonalnego wytłumaczenia, a rodzina, czy sama chora osoba modliła się do konkretnego świętego i została uleczona- to mamy do czynienia z czymś co się w naszej głowie nie mieści i to jest właśnie cud. W książce mamy wyjaśnione w skrócie,  jak przebiega cała procedura uznania danego przypadku za cud przez Kościół, proces beatyfikacji, czy kanonizacji. 
Mi się książka podobała i wiele wniosła do mojego życia. O takich cudach, które wydarzyły się za sprawą św. Jana Pawła II, czy BP Józefa Pelczara słyszałam i myślę są dość głośne, ale np. za sprawą Celiny Borzęckiej, czy Hildegardy z Bingen to już jakoś nie wiedziałam. Cieszę się, że sięgnęłam po książkę "Widziałam cuda" i gorąco ją polecam. 

4 komentarze:

  1. Chciałabym, żeby taki cud zdarzył się w moim przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością przeczytalam recenzję, jednak książka nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie historie zawsze mnie poruszają gdzieś w głębi serducha...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim moim czytelnikom za odwiedziny i pozostawienie choćby krótkiego komentarza.