14 kwietnia 2018

"Wszystko wina kota!" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania : 24 maja 2017
Liczba stron: 400
Kategoria: Literatura obyczajowa, romans, komedia
Moja ocena: 5/6










Lidia Makowska jest poczytną, wśród kobiet autorką książek, piszącą pod pseudonimem Róż Mak. Kobieta właśnie skończyła swoją najnowszą powieść i Karolina (jej agentka i przyjaciółka w jednym), próbuje ją namówić, aby ujawniła w końcu swoją prawdziwą tożsamość. Lidia nie chce się początkowo zgodzić, ale po kilku rozmowach mailowych z krytykującym jej twórczość blogerem, postanawia zgodzić się na wywiad w telewizji, pod warunkiem, że przeprowadzi go tajemniczy bloger ukrywający się pod nazwą Jack Sparrow. W tym samym czasie Pisarka nawiązuje kontakt ze swoim sąsiadem, w którym się zakochuje niemal od pierwszego wejrzenia. Czy jej romans z Jeremim będzie jakby w prost wyjęty z jej powieści? Czy mężczyzna będzie z nią od początku szczery? I co w tym wszystkim ma do powiedzenia tytułowy kot?

To moje pierwsze spotkanie z autorką, które uważam za jak najbardziej udane. Książka jest świetna, w sam raz na odstresowanie i poprawienie nastroju. Nadaje się rewelacyjnie na wolny weekend, czy też na urlop. Jestem bardzo zadowolona z lektury. Do wyboru powieści skłoniła mnie okładka (mi się akurat spodobała).
Cóż mogę napisać? Książka to typowa obyczajówka z wątkiem miłosnym, ale bardzo, ale to bardzo zabawna. Główna bohaterka od razu zaskarbiła sobie moją sympatię, bo jak tu nie lubić takiej roztrzepanej, rozczochranej kobietki po trzydziestce, ze słabą główką do alkoholu ;) Jeremi, zwany surferem, także niczego sobie: przystojny, wysportowany, tylko mógł nie oszukiwać Lidki, no ale... nie było by tak zabawnie ;) 
Oprócz głównego wątku, czyli perypetii miłosnych Róży Mak, poznajemy podboje miłosne jej koleżanek, które nie koniecznie kończą się szczęśliwie. Nie chcę za wiele zdradzać, bo chcę, abyście sięgnęli po książkę, bo warto przeczytać. Pani Agnieszka ma lekkie pióro i niezłe pomysły, które umie przelać na papier. Przysięgam, że w najbliższym czasie przeczytam kolejne jej książki, bo tak jak się bawiłam przy tej to po prostu już nie pamiętam. Dzięki Agnieszce Lingas-Łoniewskiej coraz bardziej przekonuję się, że polscy autorzy też mogą dobrze pisać i nas bawić do łez. Stwierdzenie: dobre, bo polskie, w tym przypadku wydaje się uzasadnione :)

Ale kot i tak był najlepszy! :D

9 komentarzy:

  1. Autorka pisze świetne książki:) Ta jeszcze przede mną.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł cudowny, oczywiście zgadzam się z nim :D Sama mama kota i jak coś się w domu stanie to zawsze na niego spada wina :D A ogólnie recenzja bardzo dobra, chyba się skuszę i przeczytam.
    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/04/przedpremierowo-emigrantki-janice-yk-lee.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i podobała mi się. Lekka, z poczuciem humoru. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba raczej nie sięgnę, ale to ze względu na brak czasu :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe to prawda, mi ta książka Pani Agnieszki też bardzo się podobała, idealna na odpoczynek i np wakacje. Jest troszkę inna niż pozostałe jej książki, ale ja przeczytałam ją z przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i dołączam do przedmówców oraz Twojej opinii, świetna książka na chwilę relaksu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim moim czytelnikom za odwiedziny i pozostawienie choćby krótkiego komentarza.