Samulki to małe miasteczko z pięknym parkiem, cukiernią i świetnie zaopatrzoną biblioteką. Mieszkają tam mili ludzie, głęboko wierzący i pomagający sobie na wzajem. Do tej jakże urokliwej i sympatycznej mieściny wprowadza się Ewa, która leczy się na depresję (a chwilami nie leczy) i jest całkowicie samotna. Ma bardzo traumatyczne przeżycia za sobą, które właśnie skłoniły ją aby wyprowadzić się z Warszawy. Nie utrzymuje zbyt częstego kontaktu z rodzicami (ma do nich żal o złe dzieciństwo i brak uwagi oraz miłości) i nie może sobie znaleźć tej drugiej połówki, na nadmiar przyjaciół także nie może narzekać. No chyba, że osoby, z którymi ciągle rozmawia są prawdziwe (i tu troszkę zdradzę dla zaciekawienia-nie, nie są ).
Pracuje jako księgowa w przedszkolu i siedzi zamknięta w domu po pracy, najlepiej w łóżku pod kołdrą - oto całe jej życie. Sytuacja zmienia się w momencie, gdy podejmuje decyzję o adopcji kundelka ze schroniska. Ten czteronożny przyjaciel, wyciąga ją z ponurego domu (obowiązek spacerów, karmienia itd.) i pomaga jej w walce z ponurym nastrojem.
Jak zmieni się życie trzydziestoletniej kobiety? Czy zapomni o przykrym wydarzeniu z przed lat?
Ostatnio stawiam na poznawanie nowych autorów i oto proszę tym razem Pani Kinga Facon na tapecie. Nie słyszałam o tej pisarce, a książka zaciekawiła mnie opisem na okładce:
„Samulka” to powieść dla tych, którzy czasami czują się zagubieni i smutni, ale ufają, że wiara, nadzieja i miłość nadają życiu sens.
Kinga Facon- lekarz medycyny, doradca życia rodzinnego, trenerka metod NPR, bibliotekarka i nauczycielka przedmiotu sztuka. Najważniejsza jest dla niej rodzina, dla której zrezygnowała z wykonywania zawodu lekarza. Ma najwspanialszego męża na świecie i czwórkę dzieci. Najchętniej spędza czas w gronie najbliższych, z kotem na kolanach, książką w jednej ręce i filiżanką kawy w drugiej. Mieszka tuż przy lesie, w małej podwarszawskiej miejscowości, wśród dobrych ludzi. Kocha piękny świat i jego Stwórcę.(również opis z okładki)
Jak na razie "Samulka" to jedyna książka jaką wydała i mam nadzieję, że jeszcze się coś ukaże niebawem, gdyż jestem ciekawa co jeszcze pani Kinga ma ciekawego dla czytelnika.
Jak zaczęłam czytać to tak średnio główna bohaterka mi się podobała, bo któż lubi zapłakane, użalające się nad sobą baby?
noo... nikt :) ale w miarę czytania zaczęła wzbudzać moją sympatię, gdyż miała w sobie tyle autoironii i robiła takie dziwne i czasem głupie rzeczy, że aż śmieszne. Nie wspomnę o rozmowach z tymi postaciami, które jej krok w krok towarzyszyły.
Co jest bardzo pozytywne większość bohaterów nie jest chodzącymi ideałami, praktycznie każdy ma jakieś wady i jest po przejściach, ale starają się być lepszymi ludźmi, czynią dobro, które jest zaraźliwe.
Książka piękna, ciekawa, dająca dużo do myślenia, pomagająca uwierzyć w drugiego człowieka i zastanowić się nad swoją wiarą w Boga i umiejętnością wybaczania, ale takiego prawdziwego, uzdrawiającego.
Nie żałuję, że sięgnęłam po tę książkę. A z przepisu Ewy na ciastoterapię, floroterapię czy kaworerapię chętnie skorzystam w pochmurne, smutne dni.
Książka jest lekka, dobrze się ją czyta, pisana jest prostym językiem, pełna humoru i skłaniająca do przemyśleń nad swoim życiem oraz relacjami z bliskimi.
Planuję lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńPolecam :) Myślę,że Ci się spodoba.
UsuńDobrze, że bohaterka z czasem nabrała innego kształtu i zyskała Twoje uznanie. A sama książka wydaje się ciekawa, skoro zawiera w sobie i lekkość i wartościowy przekaz skłaniający do refleksji. Może przeczytam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą i ja też możliwe, że przeczytam :)
UsuńMiłej lektury :) Książkę na prawdę szybko się czyta, więc myślę, że warto :)
UsuńNigdy z własnej woli nie czytałam polskich książek. :)
OdpowiedzUsuńhttp://justdaaria.blogspot.com/
Myślę, że raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Lubię takie dające do myślenia pozycje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!