Rodzina Creedów wprowadza się do nowego domu. Są szczęśliwi, on dobry lekarz, ona "matka na pełny etat" dla swojej dwójki dzieci. Od razu zapoznają się z sąsiadem z naprzeciwka Judem i jego żoną. Pewnego dnia sędziwy sąsiad Creedów zabiera ich na małą wycieczkę na Cmętarz zwieżąt położony nie daleko ich posesji.
Jest to dziwny i tajemniczy cmentarz, na którym od dziesiątek lat dzieci (m.in. Jud w wieku kilku lat) zakopywały tu swoje zwierzątka: koty, psy, chomiki itd. Miejsce ma w sobie pewną moc i tajemnicę. Kiedy na drodze ginie kot córki Luisa, ma on się przekonać jak wielka i złowieszcza siła drzemie w głębi tego miejsca, a to dopiero początek jego koszmaru.
Horror to może nie jest mój ulubiony gatunek, ale King jest tak chwalony na każdym kroku, że postanowiłam po raz kolejny sięgnąć po jego książkę i przyjrzeć mu się bliżej. Rzeczywiście jest on mistrzem grozy, bo to co przeczytałam jest na prawdę straszne. Klimat jaki panuje w książce jest naprawdę mroczny i powoduje ciarki na plecach, a opisy trupów, potworów i starych cmentarzysk są po prostu przerażające i wywołujące u mnie mdłości. Jednym słowem książka jest upiorna jak na horror przystało. Jak już wspomniałam rzadko sięgam po ten gatunek, ale "Cmętarz zwieżąt" przeczytałam i mimo wszystko nawet wciągnęła mnie fabuła i w napięciu czekałam na zakończenie. Myślę, że fani grozy nie zawiodą się sięgając po ten tytuł Kinga :)
Czasami lubię sięgać po ksiazki, które wywołują ciarki strachu na ciele.:)
OdpowiedzUsuńLubię się bać (ale tylko książkowo!). Tego tytułu jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i szczerze mówiąc nie powaliła mnie ona na kolana, a raczej była nudna i nie odczułam w niej klimatu grozy. Jak dla mnie to słaby horror i po ”mistrzu grozy/horroru” spodziewałam się czegoś więcej. O wiele więcej... No cóż, każdy ma inny gust. :) I na przyszłość, recenzja czy opinia o książce powinna być dłuższa i bardziej uargumentowana. Czytelnik chce wiedzieć o różnych aspektach książki (stylu autora, długości rozdziałów, budowaniu napięcia, czy nawet przystępności czcionki dla ludzkiego oka), nie tylko skrótowo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Anonimowy czytelnik
Szanowny Anonimowy czytelniku dziękuję za jakże wyczerpujący i krytyczny komentarz.
UsuńPo pierwsze nie jestem jakimś krytykiem literackim i może nie umiem w fachowy i zadowalający takich czytelników jak TY sposób zrecenzować książki, gdyż piszę po prosty czy mi się podobała dana pozycja czy nie.
Po drugie nie lubię czytać rozwlekłych recenzji, lubię krótkie zwięzłe i na temat. A pisanie jak długie są rozdziały- myślę, że nie jest to najistotniejsze w ocenie książki. A przystępność czcionki ?serio? ja nie współpracuję z wydawnictwami żeby opisywać każdą książkę pod względem technicznym, bo akurat taką mi wysłali do zrecenzowania i chcę ją zareklamować z każdej możliwej strony, ale skoro takie są wymogi czytelników bloga to gorąco sobie Twoje rady Anonimowy czytelniku wezmę do serca. Jeszcze raz dziękuję.
Przepraszam, jeśli Panią uraziłam swoim komentarzem i zgodzę się z Panią w niektórych aspektach, ponieważ sama nie jestem krytykiem literackim, ani nie lubię długich recenzji. Jednak... Jeśli udostępnia Pani link do bloga na rozmaitych grupach czytelniczych, to zapewne oczekuje Pani, że będzie mieć czytelników, a Ci znajdą się bardziej wymagający, jak i mniej wymagający. Nikt od Pani nie oczekuje pisania jak profesjonalny krytyk literacki, lecz czytelnik powinien wiedzieć chociaż z czym ma do czynienia i czy książka jest dla niego, czy nie, a nie dowie się tego z recenzji, która jest niewiele dłuższa niż blurb na okładce, jak i napisana ogólnikiem. Nie moja w tym rola, by Panią obrażać i nie zamierzam tego robić. Jeśli poczuła się Pani urażona, to przepraszam. Uważam jednak, że rady powinno się przyjąć do wiadomości bez sarkastycznego tonu wynikającego z Pani komentarza, ponieważ chciałam tylko posłużyć dobrą radą, by dotrzeć do większej liczby czytelników. Mimo wszystko uważam, że szczera prawda jest lepsza, niż wymuskane krótkie zdanie pod tytułem "Super książka, na pewno przeczytam", czasami opatrzone dopiskiem "zapraszam do mnie...". Wiele takich komentarzy jest pisane z punktu widzenia osób, które nie raz nawet nie przeczytały zdania z recenzji. Nie mówię oczywiście o wszystkich, lecz jako osoba siedząca w kręgach blogosfery książkowej od dobrych kilku lat, widzę co się dzieje i nie będę owijać w bawełnę.
UsuńPodrawiam,
Anonimowy czytelnik
Czytałam już dawno, ale nadal nadal pamiętam tego zombie kota :)
OdpowiedzUsuńTytul przyciaga od razu wzrok :P
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na swojej półce. Bardzo lubię książki tego autora i wkrótce chcę się za nią zabrać. ;)
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam, ale nie miałam okazji jeszcze przeczytać.
OdpowiedzUsuńOj, chyba nie dla mnie. Choć jak znam siebie, jeśli ktoś wpadnie na pomysł, żeby akurat tę książkę mi podarować w prezencie, to przeczytam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń