Mariam już od najmłodszych lat pragnie akceptacji i okazania miłości ze strony rodziców i przeżywa szereg rozczarowań z tym związanych. Matka wychowuje ją samotnie i ciągle wmawia jej, że jest nikim, natomiast ojciec, który nie uznał jej oficjalnie za swoją córkę utrzymuje tylko przed nią pozory dobrego rodzica odwiedzając ją czasem i przynosząc prezenty. Kiedy dziewczyna postanawia udać się do domu ojca, ten nie wpuszcza jej, a matka w tym czasie popełnia samobójstwo. Dziewczynie wali się świat na głowę, czuje się osamotniona i traci wiarę w to, że zazna jeszcze w życiu szczęścia.
Jednak nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej. Ojciec, aby pozbyć się problemu z córką, postanawia wydać ją za mąż za Pusztuna Raszida znanego szewca z Kabulu starszego od Mariam o 30 lat. Tak na prawdę od tej chwili dziewczyna przeżywa coraz to gorsze piekło. W niedalekim sąsiedztwie , krótko przed rosyjską inwazją przychodzi na świat Lajla, która marzy o solidnym wykształceniu i podróżach. Kiedy w wybuchu bomby traci całą rodzinę, zostaje przygarnięta przez Raszida i Mariam. Od tego czasu losy Lajli i Mariam stają się nierozerwalne.
"Tysiąc wspaniałych słońc" jest wstrząsającą powieścią o życiu afgańskich kobiet. Hosseini umiejętnie wprowadza czytelnika w świat Afganistanu pod nadzorem Talibów, opisuje normy, zwyczaje i panującą tam kulturę. Książka jest z jednej strony bardzo piękna i wzruszająca ale z drugiej przerażająca i bardzo smutna. Autor ukazuje nam losy dwóch kobiet Mariam i Lejli, które (niejako pod przymusem) poślubiły tego samego mężczyznę-tyrana, który traktował je okropnie, bił, poniżał i upokarzał. Podczas lektury uświadamiamy sobie ile bólu i cierpienia może wytrzymać kobieta, ile potrafi znieść broniąc drugą osobę.
Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i bardzo mi się podobała. Powieść Hosseiniego jest pełna miłości, przyjaźni, pragnienia bycia kochanym i akceptowanym oraz wielkiego oddania drugiemu człowiekowi. Sięgnęłam po tą książkę, gdyż jakiś czas temu czytałam już jedną wspaniałą powieść tegoż autora pod tytułem "Chłopiec z latawcem" i byłam po prostu zachwycona.
Polecam gorąco wszystkim, którzy lubią czytać o nie łatwych wyborach, poświęceniu i walce o miłość.
Zamiast "Khaled" przeczytałam "Khaleesi"... wszystko mi się plącze dziś :D
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych książek, którą przeczytałabym, gdyby mi w ręce wpadła, ale jednak 'normalnie' bym jej nie kupiła. Cóż, z większością rzeczy, które fantastyką nie są tak mam.
Książka faktycznie jest wspaniała, ale bardziej podobał mi się "Chłopiec z latawcem" :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że mną ta lektura by również wstrząsnęła.
OdpowiedzUsuńDawno temu czytałam książkę "Chłopiec z latawcem", piękna poruszająca do łez opowieść wywarła na mnie ogromne wrażenie. Teraz jednak świadomie wybieram lżejsze lektury, ale kto wie, może przyjdzie czas, że i do tej pozycji dorosnę :)
OdpowiedzUsuńwiele dobrego słyszałam o tej książce, może i ja wreszcie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuń