4 lutego 2020

"Tylko dobre wiadomości" Agnieszka Krawczyk

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 31 stycznia 2018
Liczba stron: 416
Kategoria: Literatura obyczajowa,romans
Moja ocena: 3/6










Izabela Oster jest sławną dziennikarką, która z dnia na dzień rzuca pracę w telewizji, gdyż jej znakomity program został przesunięty na godzinę, w której jest najmniejsza oglądalność. Jej przyjaciółka Kamila Rudnicka-Clement odziedziczyła nie dawno po swojej ciotce podupadające pismo dla pań. Składa, więc propozycję Izabeli, aby obie stały się wspólniczkami i reaktywowały to czasopismo. 
Ale jak to w życiu bywa, nic nie jest takie proste i z tym przedsięwzięciem wiąże się wiele zmian w ich życiu. Muszą przeprowadzić się do Krakowa, szykuje im się wyjazd do Wenecji i muszą odświeżyć pewne stare znajomości. Jak się okazuje na miłość nigdy nie jest za późno i czasem niespodziewanie potrafi zapukać do drzwi. 
"Tylko dobre wiadomości" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Agnieszki Krawczyk i od razu tu napiszę, na samym wstępie, nie najlepsze. Nie powiem, że złe, bo jakoś tragicznie nie było, czytałam już w swoim życiu gorsze książki, niestety, ale szału też nie było. Przede wszystkim nie czułam tu żadnego klimatu, ani urokliwego Krakowa, ani też Wenecji w żaden sposób nie poczułam. Niby wiosna była, coś tam o ogrodach się rozchodziło, ale jakoś tego nie czułam. Druga sprawa to tematyka, gdyż dziennikarstwo, pisanie artykułów do czasopism kobiecych, to tak trochę średnio mnie interesowało, bo nie lubię tego typu pism i nie kupuję (nie wiem z czego to wynika, ale nie lubię i już). Po trzecie z bohaterkami jakoś się nie mogłam zżyć i ich polubić, nie zawsze mogę się utożsamić z każdą jedną postacią w czytanej książce to jasne, ale zawsze jakoś bardziej lub mniej ją polubię, wkurza mnie albo jej współczuję, tutaj chociaż obie kobiety się różniły, można powiedzieć, że były jak swoje przeciwieństwa, to jakoś tak nie wywarły na mnie wrażenia, nie mogłabym się jakoś wczuć w ich role. Po czwarte wątek miłosny słaby, nie będę tu się więcej rozwodzić, możliwe, że to było specjalnie tak zrobione, taki zamysł autorki, ale jak mam zakwalifikowaną powieść do gatunku nie tylko literatura obyczajowa, ale i romans, to wymagam, żeby ten wątek był bardziej rozbudowany. Po piąte szczerze powiedziawszy to musiałam chwilkę się zastanowić o czym książka była siadając do napisania tejże recenzji, gdyż czytałam tę książkę już jakiś czas temu (jakoś tak jesienią) i dopiero jak przeczytałam opis na okładce to zaczęłam sobie trochę przypominać. Jeszcze tylko dodam, że cieniutka ta książka nie jest i trochę mi zeszło zanim ją przeczytałam, a i styl i język autorki tak średnio mi przypadł do gustu.  
No dobrze dość tych minusów, co do plusów to jest ich mniej, bo podobał mi się mały bo mały ale humor sytuacyjny i takie pozytywne przesłanie, że nigdy nie wolno się poddawać i miłość czasem przychodzi w najmniej oczekiwanych chwilach. Nic już więcej nie przychodzi mi do głowy, więc na zakończenie napiszę tylko tyle, że ani wam jakoś na siłę nie polecam, ani też nie odradzam tej książki.
Jeżeli by mnie ktoś zapytał w tej chwili, czy sięgnę jeszcze po książki Agnieszki Krawczyk to powiem tak: na razie nie planuję, ale może kiedyś dam jej jeszcze szansę. 

20 komentarzy:

  1. Jakoś nie bardzo zainteresowałaś mnie tą książką :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powaliła mnie ta książka na kolana, więc nie ściemniam, że była super. Do jakichś najgorszych też nie należała, ale spodziewałam się, że będzie lepsza.

      Usuń
  2. Temat dobry na opowiadanie na bloga, ale żeby od razu z tego robić książkę? No, cóż, masz rację, czytało się gorsze. Ta, sądząc po Twojej recenzji, jest po prostu zwykła, mało oryginalna i wygląda, jakby jej czegoś brakowało. Klimatu, na przykład. Często się zdarza, że choćby książka była naprawdę licha, to klimat wiele naprawia, że tak napiszę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jak się nie "czuje" książki to kiepsko się czyta i ciężko przeżywać większe emocje przy czytaniu :)
      Pozdrawiam !

      Usuń
  3. Akurat tej książki autorki nie czytałam, ale lubię jej prozę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś sięgnę po inny tytuł, na razie nie planuję.

      Usuń
  4. Dzięki za szczerość, przynajmniej wiem co omijać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam poznać twórczość autorki i padło na ten tytuł, może inne książki są lepsze, ale jakoś nie mam na razie ochoty się przekonać.

      Usuń
  5. Zwykle nie czytuję polskich autorów, więc tej autorki nie znam. Dobrze wiedzieć, by lepiej ją sobie odpuścić. Wnioskując po Twojej opinii książka nie warta czasu i naszych oczu. Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Mi się książka nie spodobała, ale swoich fanów może znajdzie, co dla kogo :)

      Usuń
  6. Nie jestem nią zainteresowana :)
    Pozdrawiam
    http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że książka tak słabo wypadła. 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej sobie odpuszczę, skoro jest słabą pozycją.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tylko mnie rozczarowała, dla innego czytelnika może okazać się lepszą lekturą, każdy z nas szuka czegoś innego w czytanej książce :)

      Usuń
  9. Jak w romansie jest slaby wątek mmilosny to nie ma o czym rozmawiac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Nie lubię takiej sytuacji, że nastawiam się na coś a później nie dostaję w książce tego ...

      Usuń
  10. Romans i słaby wątek miłosny? Słabo zarysowani bohaterowie? Ups, będę omijać. ;)
    P.S Nie wiem, czy chcesz takie rady, czy nie, ale tekst wyglądałby schludniej i czytelniej gdybyś zrobiła wcięcia akapitowe. :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jak najbardziej takie rady są mile widziane :) Pozdrawiam ;) :)

      Usuń

Dziękuję wszystkim moim czytelnikom za odwiedziny i pozostawienie choćby krótkiego komentarza.