3 maja 2018

"Dom nad rozlewiskiem" Małgorzata Kalicińska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania : 2006
Długość: 20 godzin 26 minut
Czyta: Marta Klubowicz
Kategoria: Literatura obyczajowa
Moja ocena: 2/6










Gosia pracuje w Agencji Reklamowej w Warszawie, gdzie odnosi jako takie sukcesy zawodowe. Nie jest może najszczęśliwszą mężatką, ma za to prawie dorosłą córkę, z czego jest dumna. Kiedy zostaje zwolniona z pracy, bo okazuje się, że jej metryka nie spełnia wymagań szefa, kobieta nie wie kompletnie co ze sobą zrobić. Po rozmowie z teściową i za jej namową, postanawia odnaleźć swoja matkę i odbudować z nią relacje, zerwane jeszcze w dzieciństwie. Gosia wyjeżdża na Mazury do malowniczej posiadłości jej rodzicielki, położonej nad pięknym rozlewiskiem. 

Zacznę może od tego, że wysłuchałam audiobooka i chyba tylko dla tego dobrnęłam do końca, bo książki bym nie zmęczyła. Jak widać moja opinia nie będzie pozytywna na temat tej książki. Od samego początku główna bohaterka mnie irytowała, nie bardzo mogłam zrozumieć niektóre pobudki, które nią kierowały  i jak na swój wiek to zachowywała się często jak mała dziewczynka (nie szło jej z mężczyznami, biegła się wypłakać do mamy; wymarzyła sobie pensjonat, a później okazało się, że nie ma na tyle pieniędzy, żeby podołać podjętemu zadaniu to załamywała się przy każdej  okazji, gdy szło coś nie po jej myśli,  bo wydawało się jej, że wszystko jest takie proste, świat jest piękny i nie ma nic cudowniejszego niż życie na wsi). Sama ta relacja z matką, która nie była obecna  przez prawie całe jej życie jest bardzo wyidealizowana. Przyjeżdża nad rozlewisko, wystarczy jedna, czy dwie rozmowy przy czymś z procentami i cud miód mamcia i córcia - tak się kochają. Drażniły mnie różne powiedzonka Gosi np. nazywała mamę Gnomem, twierdziła, że są wiedźmami i znają się na czarach, na młode kobiety, o które była zazdrosna ciągle mówiła cipcie itd. 
Powieść to taka typowa obyczajówka i nie mam nic do tego typu powieści, nawet je lubię, pod warunkiem, że coś się w nich dzieje, a tu przepraszam za określenie, były dla mnie takie flaki z olejem. Na początku nawet się nieźle zapowiadało: romans z kolegą z pracy, utrata pracy przez zaawansowany, jak na tę branżę wiek, rozpad małżeństwa,  zbuntowana córka, trudna relacja z rodzicami itd. Było nieźle i myślałam , że się rozkręci, ale niestety, od momentu jak Gosia wyjechała nad rozlewisko, akcja zwolniła do ślimaczego tempa. Może niektórzy lubią bogate opisy przyrody, wtrącenia w postaci przepisów na potrawy regionalne, czy tez tradycyjne, szczegółowe opisy każdego dnia co bohaterzy robili: począwszy od śniadania, poprzez codzienne obowiązki, po pójście spać. Jednak to nie dla mnie. Ja wolę jak cały czas coś się dzieje i akcja żwawo toczy się do przodu. Wątki miłosne Gosi do udanych także nie należały, jednym słowem szczęścia do mężczyzn to laska nie miała, a zdesperowana była okropnie (kryzys wieku średniego?). Relacja z mężem, tzn. byłym mężem też dość przesłodzona: rozstają się po przyjacielsku i cieszy się, że ma nową kobietę, nawet ich razem zaprasza do siebie na wczasy, no po prostu sielanka. Z córką to w ogóle jakby psiapsiółkami były (bo o sprawach łóżkowych to się chyba zwierza koleżankom, albo ja się nie znam). 
Jednym słowem to nie ma nic lepszego jak wyjechać na wieś, najlepiej na Mazury i jesteś innym człowiekiem, twoje wszystkie problemy znikają, nawet jak przybędą dodatkowe kilogramy- to nic. Miałam wrażenie, ze autorka chciała nam przekazać jak ważna jest rodzina i dobre relacje z przyjaciółmi, że przebywanie na łonie natury pomaga się wyciszyć i zrozumieć co jest dla człowieka najważniejsze. Nie wiem ja to tak sobie interpretuję, ale książka mnie sama w sobie nie zachwyciła, przesłuchałam ją w czasie obowiązków domowych i cieszę się, że nie traciłam wzroku na jej czytanie. Powieść dość obszerna, bo do wysłuchania jest ponad 20 godzin i przyznam się, że pod koniec już mnie strasznie nudziła, a lektor też mi jakoś nie przypadł do gustu (szczególnie jak Pani czytająca naśladowała głos niepełnosprawnej Kaśki, tak nosowo, przeciągle - masakra, do tej pory dźwięczy mi złowieszczo w uszach).

Akurat tej książki nie mogę polecić, gdyż w wersji papierowej po kilkudziesięciu stronach bym ją odłożyła i na pewno nie chciałabym kontynuować, ponieważ szkoda by mi było czasu, jest tyle ciekawych książek do przeczytania. 
Wiem, że jest serial z Joanną Brodzik w roli głównej, ale jakoś nigdy nie miałam okazji obejrzeć i już wiem, że się na niego nie skuszę :(

14 komentarzy:

  1. Nie moja bajka. Podziwiam za wytrwałość, bo ja pewnie po minucie słuchania wyłączyłabym i schowała głęboko do szafy 😂
    Pozdrawiam cieplutko,
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łatwo nie było dosłuchać do końca :D ale się poświęciłam, żeby ją zrecenzować całą ;)

      Usuń
  2. Nie czytalam ale serial ogladalam :) taka ciepla pozycja na nudne wieczory

    OdpowiedzUsuń
  3. Ps. Obserwuje z mila checia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) ja też z chęcią zaobserwowałam ;)

      Usuń
  4. Ja też kiedyś zaczęłam czytać i niestety odłożyłam tą książkę... jakoś najzwyczajniej w świecie mnie nudziła...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałem tę książkę, ale było to dość dawno temu. Mimo upływu czasu bardzo ciepłą ją wspominam. Autorka przedstawiła mi kilka postaci, które borykały się z normalnymi problemami i cieszyły każdą dobrą chwilową. Nie trzeba przenosić się na inną planetę, żeby być szczęśliwym na Ziemi. Bardzo dobrym pomysłem było "okraszenie" powieści prostymi i sprawdzalnymi przepisami kulinarnymi. Gorąco polecam tę lekturę. Pozdrawiam, Zdzisław www.krainslowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie nie moje klimaty :D O ekranizacji kiedyś słyszałam, ale jakoś nie miałam ochoty jej oglądać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam tej książki ;) To chyba raczej nie literatura dla mnie ;) Ostatnio znów utonęłam w fantastyce ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpadam na bloga, patrzę na ostatnio recenzowaną i mówię, eee nie dla mnie, idę dalej, po czym w oczy rzuca mi się kosmiczna ocena 2/6 i nagle zaczęłam czytać xD
    Kisłam przez cały tekst po prostu :D
    Strasznie mi przykro, że tak się musiałaś męczyć, ale chociaż recenzja wyszła zabawna :D
    Pozdrawiam ciepło :)
    Niekulturalna Kasia

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam Ci rację, że w książce nie dzieje się wiele. Osobiście bardzo spodobał mi się lekki styl autorki, dzięki któremu z łatwością czytałam książkę. Martę Klubowicz lubię jako aktorkę, ale też jej głos, więc możliwe że i audiobooka jakoś dałabym radę wysłuchać.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim moim czytelnikom za odwiedziny i pozostawienie choćby krótkiego komentarza.